Chciało by się pojechać klasykiem: “Ale to już przecież było”. Owszem, było, ale okazuje się, że starożytny filozof, Marek Aureliusz, odkrywany jest na nowo przez wykładowców i studentów zarządzania. Okazuje się bowiem, że prostota rozumiana jako unikanie rzeczy zbędnych znowu jest na topie. Czy trend ten również można przypisać do sektora pakowania?
Przychodzi taki moment, gdy firma robi się na tyle duża, że rozwiązania ręczne stają się zbyt czasochłonne, ale z drugiej strony jeszcze nie czujemy się na tyle pewnie, żeby zainwestować w automatyczną wiązarkę ramową (bo na przykład nie ma na nią miejsca, bo hala magazynu jest nadal w budowie), rozsądnym rozwiązaniem jest wiązarka półautomatyczna typu TP-202. „Zainwestować” do zbyt wielkie słowo, bo model ten ma bardziej niż dostępną cenę i łączy prostotę użycia i wszechstronność: urządzeniem tym z powodzeniem posiłkują się przedsiębiorcy z najróżniejszych branż: producenci rolni, podwykonawcy branż automotive, sprzedawcy serwisów aukcyjnych, archiwa, zakłady poligraficzne, czy nawet małe centra dystrybucyjne.
Wiązarka półautomatyczna TP-202 to zwarta, kompaktowa konstrukcja, która umożliwia stosowanie taśmy PP o szerokości od 5, 6, 9 lub 12 cm, siła opinania regulowana jest mechanicznie, a konserwacja ogranicza się do okresowego czyszczenia i smarowania stempli i suwaka.
Jak to działa? Taśma wysuwana jest pod pakowanym towarem (jej długość reguluje się za pomocą potencjometru), następnie operator oplata nią towar i wsuwa jej koniec do szczeliny przy głowicy spinającej. I to praktycznie wszystko, resztę robi już wiązarka, która naciąga, zgrzewa, a następnie odcina taśmę kończąc cykl wysuwając zaprogramowany odcinek taśmy na potrzeby kolejnego wiązania.